21 lipca 2017
Lecę z tyłu na tym sznurku jak prosiak na postronku. Stękam, kwiczę, trzęsie mi się galareta. Marek nie ma dla mnie litości, choć teraz już pyta czy chce się odpiąć, bo chyba sam się boi, że nie wyhamuje i razem zlecimy ze zbocza. Jest ryzyko, że zaraz stracę zęby ale wolno w tym wyścigu już było. Teraz czas na szybko. Z drugiej strony. Podoba mi się ta prędkość i to, że mamy być jak jeden organizm, sklejony z dwóch różnych gości przez całe zawody. Sklejeni zatem zostajemy do samego końca! Pękam dopiero na mecie…