Tato, kiedy wreszcie będziesz pierwszy..?, czyli jak spełnić dziecięce marzenia!
14 marca 2016
Tak zaczęła się moja przygoda ze swimrunem. Wtedy jednak, o ironio jeszcze tej dyscypliny sportu nie znałem. Jak to zatem możliwe? To proste – moja starsza córka, zadając mi kiedyś przed snem, to wiercące dziurę w głowie pytanie, sprawiła że zacząłem szukać miejsca dla siebie, by spełnić te dziecięce marzenia. Pisząc dziecięce mam na myśli jej dziecięce – „ojca zwycięzcy” i zarazem moje, dawno uśpione, również dziecięce – „mnie zwycięzcy”. Ciężko jednak, by nie zawieść oczekiwań, wytłumaczyć zapatrzonemu w tatę dzieciakowi, że pudło jemu nie jest już pisane. Kiedyś miał na to czas ale wtedy zawsze się o nie ocierał, nigdy jednak też nie stawał na najwyższym jogo stopniu. Legendy wskrzesić zatem się nie dało 😉
Tak więc to wieczorne „Tato, kiedy wreszcie będziesz pierwszy?”, w mojej głowie obudziło na nowo chęć bycia number 1. I to nie tylko dla naszej dwójki ale tak generalnie. W końcu, jak wyzwanie, to wyzwanie. Dlatego, gdy od tej pory na horyzoncie pojawia się nieprzetarty szlak, to pewne jest, że spróbuję go pokonać. Stanę na linii startu i nie odpuszczę aż do mety.
Tak też jako część pierwszego polskiego swimrun teamu stanąłem na starcie jednego z trudniejszych zmagań swimrunowych na świecie – norweskiego Rockmana!
Mam nadzieję, że ten rodzaj bycia pierwszym kiedyś młoda zrozumie
🙂
