hardasuka ultimate triathlon challenge 2016
Kiedy w 2014 roku Marcin Wernik i Piotrek Szmyt wymyślili sobie, że fajnie byłoby w Polsce zorganizować jakiś hardy triathlon, wiele osób na myśl co planują stukało się w głowę. Ilość tych stuków rosła wprost proporcjonalnie do tego jak głośno zaczęli mówić o tym, by w ciągu 36 godzin pokonać 4,5 km nocnego pływania, 225 km na rowerze wokół Tart i na koniec, częściowo również nocą 55 km po grani Tatr. Rok później znalazło się jednak kilkunastu śmiałków. Finalnie tylko 5 stanęło na starcie, a do mety dotarło tylko 3!
Cieszę się, że dane mi było stanąć na ganku w Morskim Oku razem z Arturem Kurkiem i Marcinem Wernikiem i pokazać, że niemożliwe czai się głęboko w naszych sercach i głowach. Wystarczy tylko przełamać strach. Solidnie potrenować, by przesunąć kolejne granice. Walka momentami była dramatyczna – zobacz relację z legendarnej już wersji HardejSuki „ZERO”
Ten wyczyn w wielu sportowcach rozbudził podobne marzenia i tak rok później w 2016 roku na starcie stanęło 24 zawodników. Trasę trzeba było lekko zmodyfikować, by nie pływać i biegać w nocy, zdecydowano się na wersję bezpieczniejszą całonocnego roweru. Niestety ze względu na załamanie pogody w Tatrach Wysokich, organizatorzy zostali zmuszeni również do skrócenia trasy. Wszystkim udało się czasu dotrzeć do mety. Nie sprawiło to jednak, że triathlon ten stał się łatwy. Wszyscy, którzy zdecydowali się zmierzyć z wyzwaniem, zasługują na wielki szacun. A tym 30, a może i więcej zawodnikom, którzy chcą podjąć się tego trudu w tym roku polecam oba filmy. Jeśli myślicie, że będzie łatwo – mylicie się. Jeśli wierzycie, że będzie pięknie – macie rację. Chcesz o Hardej poczytać więcej – wskakuj na ich stronę.